poniedziałek, 4 czerwca 2012

1.

04.06.

W życiu nie przychodzi nic łatwo. Wiem o tym bardzo dobrze, bo popełniłam wiele błędów . Żałuję tego , że nie mogę nic odkręcić i wrócić do przeszłości . Chciałabym się cofnąć o parę lat wstecz i przeżyć wszystko od nowa . Mam nadzieję , że wtedy byłoby o niebo lepiej. Każdy tak mówi , chociaż jednak na pewno popełnialibyśmy kolejne , głupie błędy , które są nieuniknione .  Zacznę od początku , od pierwszego "grzechu" jaki popełniłam.  Miałam wtedy dwanaście lat , byłam prawdę mówiąc szczeniakiem i nie wiedziałam jak się z czymkolwiek obchodzić . Był luźny dzień,  postanowiłam iść z kumplami , nie pamiętam z jakiego powodu . Wtedy po raz pierwszy w ustach poczułam smak wódki .  Najgorsze było to , że mi smakowała . Nie parzyła w język , nie było gorzkiego posmaku , po prostu wlałam ją w siebie jak wodę.  Wtedy ten fakt mnie nie przerażał . Liczyło się to , że potrafię wypić wódkę bez jakiejkolwiek przepity. Po paru godzinach wmówiłam sobie,  iż to był pierwszy i ostatni raz . Kilka miesięcy później spróbowałam papierosa, lekko musnęłam ustami filtr i pociągnęłam prosto w płuca dym. Uznałam , że mi nie smakuje , jednak się nie zakrztusiłam . Byłam młoda , chciałam wszystkiego spróbować,  nie wiedziałam  ,że może to przynieść jakiekolwiek negatywne skutki . W wieku trzynastu lat w sumie tuż przed swoimi urodzinami zaczęłam palić. Pamiętam jak wzięłam od kolegi papierosa i poszłam spalić go do klatki . Nie chciałam tego robić przy wszystkich , myślałam , że mnie wyśmieją , bo nie potrafię się zaciągać . Myliłam się , po drugim buchu wszystko poszło jak z płatka. Przez mgłę kojarzę , że wtedy padał deszcz . Miesiąc później nie wiedziałam co ze sobą robię, paliłam jak szalona papierosy, które dostawałam co chwilę . Po godzinie kolega niósł mnie do domu.  Nie wiedząc czemu dalej nie miałam zamiaru rzucać tego nałogu . Wtedy jeszcze nie byłam uzależniona , więc łatwo by mi było z tym skończyć . Nie paliłam dla szpanu  ,nie chciałam się nikomu przypodobać . Paliłam,  bo po prostu mi to smakowało . Przygodę z alkoholem zaczęłam nie długo po tym jak trzymałam pierwszą ramę fajek w kieszeni. Zaczęło się od piwa, nie pamiętam kiedy wypiłam pierwsze całe , ani od kogo je dostałam . Mijały kolejne tygodnie,miesiące, od czasu do czasu piłam , jednak codziennie paliłam. Powoli staczałam się w dół , chociaż dalej uważałam , że się nie uzależnię , przecież byłam za młoda. Wpadłam w nieodpowiednie towarzystwo , miałam wtedy czternaście lat. Alkohol stał się moim przyjacielem i codziennie go spożywałam . Nie pamiętam ile dziennie i co piłam . Wódki bardzo długo nie tykałam , póki mi ktoś jej nie zaproponował . Z początku nie chciałam jej pić , bałam się , że zacznę się zataczać i stracę nad sobą kontrolę . Wtedy jeszcze nie miałam mocnej głowy i po trzech piwach miałam lekką fazę . Tamtego wieczoru wróciłam kolejny raz do domu pod wpływem alkoholu  ,jednak rodzice mnie wyczuli  .Uznałam , że nie mam po co pić. Nie chciałam mieć problemów. Prawdę mówiąc 3/4 gimnazjum pali i pije , zaliczałam się do większości , jednak zaczęłam poważnie rozmyślać nad tym jakby było jakbym nie piła . Coś we mnie drgnęło , coś chciałam zmienić.